środa, 25 czerwca 2014

Rozdział Czwarty




Mgła już opadła, wszyscy zawiedli
Rozczarowanie to chleb powszedni
Nie są możliwe już happy end'y
Wszystko jest jasne, pierdol to, biegnij






Dni upływały coraz szybciej, ja nie starałem się myśleć o Tobie. Postanowiłem sobie, że rozpocznę jakiś nowy rozdział w moim już dojrzałym życiu. Nie chciałem trwać nadal w tym martwym punkcie który wykańczał mnie gdzieś tam od środka powodując klaustrofobiczne uczucia bezsilności.  To też nie tak, że chce o Tobie zapomnieć i wymazać z pamięci, bo tylko Ciebie kocham Emilko. Nigdy nie zapomnę tego ciepła na sercu, Twojego dziewczęcego uśmiechu i dziecięcego zapału.  Nie szukam nikogo jak Ty, nie szukam ponownie swojego ideału, bo wiem, że Ty nadal jesteś ze mną.  Nikt nie będzie taki jak Ty. Nikt inny nie będzie trzymał mnie przez sen za rękę. Nikt inny nie wie, że nienawidzę naleśników z serem. Nikt inny nie będzie tańczył w salonie przy Paticku Swayze. Nikt inny nie będzie Tobą, do jasnej cholery – Emilko.

-Siema Stary – mówi Piotrek w momencie gdy uchylasz mu drzwi przez moją rękę pakuje się do mieszkania. Jestem nieubrany , jedynie bokserki wiszą na coraz to smuklejszych biodra.

-No witam Piotrusia- dodaje z przekąsem, bo wiem, jak Cichy nie lubi gdy ktoś tak mówi.

-Uspokój się.-piorunuje mnie wzrokiem, a ja wznoszę do góry niewidzialną Viktorie. – Nie wiesz czemu Cię nawiedzam o tak późnej porze, bo aż o 13 w niedziele. A przecież dziś mamy mecz.

-Piotrek, do sedna.

-Ah no tak, rozgadałem się. Więc dziś ruszamy na kluby, znaczy same chopoki- mówi z udawanym akcentem z południowej Nebraski- wiesz laseczki te sprawy.

-Ty obawiam się, ale masz już laseczkę.

-Stary, czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Ja oczywiście jak na spokojnego człowieka przystało będę grzeczny i lojalny.

-Grzeczny i lojalny- dodaje powstrzymując się do śmiechu, bo mimo, że Piotrek lojalny to i może był, ale od grzeczności to mu było stanowczo daleko. – Nie chce mi się – stwierdzam cicho i od razu tego żałuje bo dostaje cios z otwartej ręki. Prostuje się szybko łapiąc powietrze w którym roznosi się mięsisty śmiech mojego przyjaciela.

-Ale mnie się chce. Po za tym Twój wąsaty jednonogi przyjaciel Warcisław potrzebuje rozrywki,  blondynki, brunetki, rude. Każda rozrywka się liczy- dodaje z wyraźnym rozbawieniem. Coś się ostatnio Piotrek rozpuścił jak dziadowski bicz.  Rozmawiam jeszcze chwile z przyjacielem, który po kilku atakach śmiechu opuszcza moje mieszkanie. Wychodzę na balkon by jeszcze chwile odpocząć, a potem udać się na odprawę. Wiem, że dzisiejszy mecz także spędzę na ławie, bo ten sezon to jest porażka, a nie sezon. Nawet nie mam szans na grę w Reprezentacji, nawet nie ma na co liczyć.  Wychodzę markotny z mieszkania w klubowym dresie w którym ostatnimi czasu czuje się najwygodniej, pamiętam jak słodko w nim wyglądałaś Emilko, pamiętam jak spodnie zwisały z Twoich bioder, a bluzka sięgała do pół uda.  Otulałaś się nim niemal dwa razy. Byłaś, ba nadal jesteś taka rozkoszna. Teraz trwasz tylko w moich wspomnieniach,  które są realne lecz nienamacalne.  I to nadal wraca z hukiem do mojej pamięci, a najgorsza jest ta niemoc. Niemoc tego, że czasu nie da się cofnąć. Nie da się cofnąć wypowiedzianych słów, przeżytych minut. Nic się nie zdarzy dwukrotnie. Z uprzedzeniem przekraczałem próg Podrpomia wiedząc, że nic ciekawego dziś się nie wydarzy. Nic bardziej mylnego, Perła z powodu lekkiej infekcji nie grał na swoim poziomie i musiałem go zastąpić. Nie lubię takich sytuacji, bo wtedy wiem, że nadal jestem dużo gorszy i dużo mi brakuje do mojego zmiennika, czuje się jakbym go wygryzł, jakby stracił przeze mnie miejsce w zespole tylko, dlatego że jest chory. Paranoja. W szatni panuje atmosfera niemalże identyczna jak zawsze. Alek uśmiechnięty od ucha do ucha tańczy przy nowych piosenkach puszczanych przez Niko. Piotrek z wielką starannością zakleja sobie palce białą taśmą. Serce bije mi coraz szybciej. Nie pamiętam kiedy wychodziłem w wyjściowej szóstce. Wiem jedno, czas to zmienić. Czas grać znów na najwyższym poziomie.


Mecz przeciwko jednej z czołowych polskich drużyn- Skrą Bełchatów, początkowo nie szedł po naszej myśli, a ja sam prezentowałem słaby poziom. Kolejny czas wziął dla naszej drużyny wziął Andrzej Kowal i nagle coś w nas pękło. Wróciliśmy na parkiet kompletnie odmienieni. Zdobywaliśmy kolejne punkty, odrabialiśmy straty. Moja gra z akcji na akcję stawała się odmieniona. Wygraliśmy mecz.

-Ja pierdole Panowie to jest to. Mamy te trzy punkty- mówi wchodząc z hukiem do szatni trener
-Lecimy w melanż wszyscy teraz, zaraz, natychmiast.
-Piiiter – odzywa się wydźwiękiem pół szatni. Ubrany w ‘to co lubiłaś’ czyli czarną koszulę i biszkoptowe 
spodnie zmierzam w kierunku pubu w którym mieliśmy się spotkać. Nagle dostrzegam przed sobą Adę, która jest łudząco podobna do Ciebie.  Na stopach ma czerwone szpilki, długie nogi które okrywa drapieżny tatuaż, czarna sukienka uwydatniająca jej wdzięki. Jest tak podobna do Ciebie, a tak różna. Gdybym wiedział jaką skrywa tajemnice, jaki ból mi wyrządzi omijałbym ją szerokim łukiem. 



_________________
gówno.

Nie wiem co tu napisać, nie wiem nic. Brak weny. 

Przepraszam.

Anka

10 komentarzy:

  1. Siostra dobrze jest. Uwielbiam Sulina i to opowiadanie. Grzegorz chyba się trochę pogubił. Mimo wszystko liczę, na dobry koniec, pamiętaj! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Grzesiek chyba przsadza z tą rozpaczą jest gorszy niż ja ! Kocham Piotrka za jego "nieśmiałość" .

    Pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mieć takiego przyjaciela jakim jest Pit to jak mieć skarb
    A Grzesiu powinien już zapomnieć o ukochanej i zacząć żyć na nowo

    OdpowiedzUsuń
  4. Pit to fajny przyjaciel:-) takiego tylo ze swieca szukac. Na miejscu Grzeska tez nie czulabym sie przyjemnie, gdy Znalazl miejsce w skladzie przez chorobe kolegi.:(
    Szkoda mi go bardzo. Z jednej strony to cudowne ze ciagle pamieta o Emi, ale z drugiej to jrst dla niego niszczace. Stopniowo moglby powracac do normalnego zycia bez ciaglyvh wspomnien o niej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zmieniłaś nagłówek!? ;p Przepraszam, że dopiero dzisiaj :*
    Wszyscy narzekają, że Grzesiek za bardzo przeżywa, ale dobrze nam mówić, gdy to nas nie dotyczy. Nie wiem czy umiałabym kogoś po raz drugi pokochać równie mocno, nie porównywać, zupełnie odciąć? Znając mnie nie -.- Ma przyjaciół, którzy chcą go wyciągnąć z tej samotności, która go zaczyna niszczyć od środka, ale Kosok musi sam chcieć wyjść do ludzi, że tak to nazwę. Emila, jak mogłaś odejść bez słowa :( A i sąsiadki mimo początkowej sympatii już nie lubię po tym końcu :(
    Ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Grześ dostał szansę wejścia na boisko i zaprezentowania się z bardzo dobrej strony, ale jak widać w jego życie prywatne wmiesza się Ada. Co ta dziewczyna mu zrobi? Mam kilka swoich teorii, ale one muszą poczekać. :) Mam tylko nadzieję, że Grześ nie będzie bardzo cierpiał..
    Pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham, kocham, kocham !!! tak cudownie i prawdziwie opisujesz jego uczucia i odczucia, no po prostu mistrzostwo !!! *.* nie mogę się od tego uwolnić. mistrzostwo świata ! tyle w temacie, brak mi słów...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ada skrywa jakąś tajemnicę i jest złudne podobna do Emilki? Swoje przypuszczenia mam,ale mimo wszystko wydają mi się mało realne.
    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Takiego przyjaciela jak Pit to każdy by sobie życzył :)
    Nie pisz, że nie masz weny, bo jakbyś jej nie miała to byś nie napisała tego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No, nareszcie zawitałam tu. I jestem zachwycona!
    Piotrek...o.O
    A ta końcówka bardzo niepokojąca... Nie każ nam zbyt długo czekać na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń